Tak więc pierwsze co chciałam Wam przedstawić to tealight'y, czyli po prostu malutkie świeczki. Zazwyczaj wszystkie tealight'y które miałam pachniały pierwszą chwilę, a potem nie było ich kompletnie czuć, dlatego bałam się, że z tymi będzie tak samo, lecz na szczęście się myliłam i pachniały dosłownie cały czas od zapalenia aż do ostatniej kropli wosku. A najbardziej w nich spodobało mi się to, że wypalają się dosłownie całe, a nie tylko ich środek, jak wszystkich innych świeczek tego rodzaju. Dam Wam nawet za chwilę może zdjęcia do porównania dwóch wypalonych tealight'ów. Ja dostałam dwa rodzaje. Jedne są o zapachu jeżynowego buduaru (te ciemnofioletowe), a drugie są cytrusowym melonem z miętą. Porozstawiałam sobie po pokoju kilka tych świeczek i nawet kiedy nie są zapalone pachną wspaniale, a kiedy wosk jest stopiony, zapach roznosi się po całym pokoju i aż lepiej spędza się czas i lepiej pisze się nawet ten post czując te super zapachy. Palą się od 4-6 godzin, co jest naprawdę sporo, bo przykładowo tealight'y z ikei wytrzymują mi jakieś 2 godziny.
Kolejne co chcę Wam przedstawić to wosk o zapachu kwitnącej jabłoni, który jest bardzo lekki i przyjemny. Pachnie świetnie i przypomina mi wiosnę, siedzenie w ogrodzie, kwitnące drzewa, dużo kwiatów. Ja niestety dopiero muszę kupić sobie podgrzewacz , więc wosk jak na razie jedynie otwierałam i kładłam koło siebie, kiedy coś robiłam i świetnie sprawdza się nawet jeśli nie jest stopiony, bo super działa na nasze zmysły i mi zdecydowanie przy tym zapachu poprawia się nastrój.
Dekoracyjne patyczki są w sumie czymś, co miałam już kiedyś. Są naprawdę świetne i przede wszystkim wydajne, bo zapach nie kończy się szybko i możemy się cieszyć nim naprawę długo. Moje są o zapachu świeżego nektaru cytrusowego i może to dziwne, ale przypominają mi owocowe cukierki, które jadłam w dzieciństwie, dlatego skojarzenia z tym zapachem jak najbardziej pozytywne. Patyczki można użyć na różne sposoby. Istnieją podstawki na nie, możemy włożyć ozdobnie do jakiegoś wazoniku, albo nawet wbić do kwiatka.
Patyczki można także włożyć do mobilnego odświeżacza! Pozwala nam on wziąć ze sobą wszędzie nasz ukochany zapach; do samochodu, przywiesić do torby treningowej, w szafie, na smyczy do kluczy. Jest naprawdę wiele możliwości! Ja swój na przykład przywiesiłam w łóżku, w schowku na pościel, ponieważ odkąd kupiłam swoje łóżko (jakiś rok temu), użeram się z takim jakby zapachem "nowości", który bardzo mi się nie podoba. Koce i poduszki, które tam trzymam musiałam bez przerwy prać, aby nie było tego zapachu, lecz ciągle wszystko na nic. Teraz, kiedy wyciągam koc czy poduszkę, czuję cytrusy, dzięki czemu humor aż się poprawia.
Zapach truskawek jest zdecydowanie moim ulubionym już od dzieciństwa i chyba nigdy się nie zmieni. Świeczka GloLite zachwyciła mnie najbardziej jak się da. Zacznę może od tego, że kiedy ją zapalimy, świeci się dosłownie cała, a nie jak inne świeczki, że tylko na czubku. Jest chyba najjaśniejszą świeczką świata. Cudownie zdobi pomieszczenie i przede wszystkim świetnie pachnie! W opakowaniu jest dołączona instrukcja, jak należy korzystać ze świeczki, przez jaki czas ją palić i co robić, aby wyglądała zawsze ładnie. Idealnie sprawdziła się w noc sylwestrową, bo mi i moim znajomym towarzyszył super zapach przez większość imprezy i jak można było zauważyć na jednym ze zdjęć na moim Instagramie, kolumna GloLite ekstra wygląda na stoliku, przy porannej herbacie i przy czytaniu ulubionego czasopisma.
Tutaj mam dla Was zdjęcie świeczek i tego, jak cudownie wyglądają kiedy są zapalone:
Zapraszam Was na stronę PartyLite, bo w ofercie mają znacznie więcej niż ja Wam przedstawiłam:
http://www.partylite.pl/
FanPage PartyLite: KLIK
Mam nadzieję, że nowy rok mija Wam dobrze :) Życzę Wam, aby 2016 był znacznie lepszy niż poprzedni ;)
Całusy,
Moskwa <3
Bardzo ładnie się prezentują :)
OdpowiedzUsuńuwielbiam ich świece i woski, pięknie je zaprezentowałaś.
OdpowiedzUsuń