poniedziałek, 28 listopada 2016

Liferia - w moim słowniku "pudełko marzeń"


      Witajcie! Ostatnio pocztą przyszła do mnie przepiękna, tajemnicza paczka, poczułam się jakbym miała urodziny. Elegancko i uroczo zapakowane pudełeczko, które kryło w sobie cudowne perełki z różnych stron świata. O czym mówię? O pudełku Liferia które zachwyciło mnie od pierwszego wejrzenia. Mam wam bardzo dużo do powiedzenia na jego temat i zrobię to w formie Q&A. Napiszę pytanie i następnie na nie odpowiem.

1. Jakie było moje pierwsze wrażenia na widok pudełka i co czułam, gdy je otwierałam?

Jak już pisałam wyżej zdecydowanie się zachwyciłam. Sam wygląd pudełka jest przepiękny i bardzo kobiecy. Gdy je otwierałam czułam, jakby ktoś zaprojektował prezent specjalnie dla mnie tak bez okazji, co poprawiło mój humor w 100%. Każda kobieta lubi dostawać prezenty, a tym bardziej kosmetyczne.

2. Jakie produkty otrzymałam w pudełku?

Otrzymałam 6 produktów, większość z osobnych krajów i w totalnie różnych cenach, które mamy opisane na kartce dołączonej do pudełka. Pierwszym produktem jest krem do rąk firmy Dermagiq, który pochodzi z Hiszpanii i jego koszt wynosi 44zł. Zawiera w sobie miód i służy do codziennej pielęgnacji naszych dłoni. Testowałam go przez ostatnie dwa tygodnie i idealnie sprawdza się podczas jesieni i teraz już zimy. Moje dłonie od zawsze są suche w tych porach roku, a ten krem bardzo intensywnie pomaga zachować im normalny, zadbany stan. Szybko się wchłania i co mnie zaskoczyło nie jest lepki jak niektóre kremy, z którymi miałam do czynienia (a uwierzcie, było ich dużo). Idealnie działa też na moje paznokcie, które po ściągnięciu żelu po wielu miesiącach noszenia i robienia ciągle nowych żelowych paznokci były bardzo zniszczone, a po około dwóch tygodniach stosowania kremu Dermagiq są błyszczące i prezentują się bardzo ładnie.

Drugim produktem jest żel do mycia twarzy naszej Polskiej marki Lirene, którą jeśli czytacie mojego bloga dobrze wiecie, że uwielbiam, ponieważ mam do nich nieograniczone zaufanie. Żel zawiera w sobie witaminę B5 i masło mango, dzięki czemu skutecznie oczyszcza naszą skórę i świetnie pozbywa się resztek makijażu, a do tego pięknie pachnie, dzięki czemu przyjemnie nam się z niego korzysta. Świetnie nawilża, co super współgra z moją suchą cerą podczas jesieni/zimy. Można używać go do każdego rodzaju cery i bez względu na wiek. Jego koszt to zaledwie 10zł, dlatego myślę, że niewiele. Ja dostałam wersję chyba rosyjską.

Kolejną rzeczą jest mleczko oczyszczające do twarzy, z maleńkimi drobinkami, które lekko przypominają peeling. Produkt jest firmy Kueshi i pochodzi z Hiszpanii. Jego cena to 58zł. Zawiera w sobie mielone skorupki orzecha włoskiego, dzięki czemu możemy bez problemu oczyścić dokładnie naszą skórę z martwych komórek. Sprawdził się świetnie, kiedy niedawno kupiłam do przetestowania kompletnie inny podkład niż używałam do tej pory i bardzo podrażnił moją skórę, mleczko super załagodziło podrażnienie wywołane przez podkład i zniknęły wszelkie zaczerwienienia i uczucie swędzenia. Skóra została nawilżona i oczyszczona. Dlatego stał się moim numerem jeden i raz lub dwa razy w tygodniu używam go, aby odświeżyć skórę i oczyścić.

Szczerze mówiąc nie używam do ust niczego, co nie jest matowe (pomijając produkty do pielęgnacji ust), bo większość błyszczyków czy szminek się po prostu lepi i nieprzyjemnie się je nosi przykładowo na imprezę, gdzie się tańczy, wywija włosami, które w nieprzyjemny sposób kleją się do ust. Już dawno powiedziałam DOŚĆ niematowym produktom do ust. W tym pudełku zobaczyłam błyszczyk w ślicznym, delikatnym kolorze o pięknym, uwodzicielskim zapachu. Nie przepuszczę niczego bez przetestowania, bo to tak jak oceniać książkę po okładce, no po prostu nie potrafię... I użyłam go w ostatni piątek na osiemnastkę przyjaciółki. Nie była to może impreza gdzie się tańczyło, ale błyszczyk sprawdził się naprawdę świetnie. Jest trwały i nawet pod wpływem alkoholu nie zmył się z ust i trzymał się do późna, tak więc jestem z niego bardzo zadowolona i myślę, że może dam drugą szansę niematowym produktom.

Bardzo nawilżający krem firmy Naobay prosto z Hiszpanii jest zdecydowanie dla osób z cerą bardzo suchą. Użyłam go raz, lecz niestety nie jest dla mojej cery i świeciłam się przez jakieś trzy dni, co było okropnym uczuciem, kiedy po nałożeniu makijażu już po chwili się świeciłam. Pozbyłam się tego dopiero po kilku dniach i powiedziałam zdecydowane NIE temu kremowi, lecz z przyjemnością przyjęła go ode mnie moja siostra, u której za to sprawdził się świetnie i używa go codziennie jako baza pod makijaż. Bardzo go chwali i mówi, że stan skóry bardzo się polepszył. Jego koszt to 137zł.

Ostatnim już produktem jest cień do powiek firmy Vipera, w którym baaaardzooo się zakochałam. Ostatnio zaczęłam używać cieni do powiek i szybko stało się to moim uzależnieniem i ciężko mi z nich zrezygnować. Mam jasną urodę przez co nie pasują do mnie ciemne kolory i gdy w pudełeczku zobaczyłam lekki róż, od razu wiedziałam, że się pokochamy i miałam rację. Zawiera w sobie delikatne drobinki, które cudownie mienią się i w świetle dziennym, a także na imprezie w świetle lamp. Używam go teraz praktycznie codziennie do szkoły, dzięki czemu mam wrażenie, że czuję się ładniej i bardziej kobieco. Ten kolor zdecydowanie pasuje do niebieskich oczu.




3. Który z produktów najbardziej mi się spodobał?

Ciężko wybrać tylko jeden, ale myślę, że na pierwszym miejscu umieszczę cień do powiek, ale chciałabym też bardzo wyróżnić mleczko-peeling, ponieważ nie mam pojęcia co działoby się z moją skórą, gdyby nie on.

4. Czy odkryłam dla siebie wiele nowych produktów?

Hmm... Myślę, że tak, bo nigdy dotąd nie słyszałam o tych wszystkich produktach i zdecydowanie nie na wszystkie z nich mogłabym sobie pozwolić, ich ceny są dość wysokie, a dzięki pudełeczku Liferia mogłam ich spróbować, a pudełko jest w zdecydowanie niższej cenie niż te wszystkie kosmetyki.

5. Czy te produkty mi pasują i czy chciałabym je kupić w pełnowymiarowej wersji?

Myślę, że tak. Większość z nich na pewno kupię, jeśli zużyję. Na przykład już planuję kupić więcej cieni firmy Vipera, ponieważ są bardzo trwałe i szukając w Internecie zauważyłam, że mają wiele bardzo ładnych kolorów.

6. Czy odkryłam dla siebie dużo nowych marek? Czy chcę się o nich więcej dowiedzieć i znaleźć więcej produktów dla siebie?

Zdecydowanie tak. I myślę, że przykładowo firmie Naobay nie dam szybko spokoju i znajdę u nich coś dla siebie, ponieważ widząc jak ich krem jest skuteczny, może znajdę u nich coś w czym się zakocham po uszy?


     Pudełko Liferia poleciłabym dziewczynom i kobietom, które nie zamykają się w szklanej kuli i chcą odkryć coś nowego w świecie kosmetycznym i znaleźć dla siebie nowe perełki, w których zakochają się po uszy.
     Pomysł na taki beauty-box jest moim zdaniem czymś bardzo fajnym, bo nie musimy kupować pełnowymiarowych kosmetyków, aby je poznać, możemy odkryć wiele marek, o których nigdy przedtem nie miałyśmy pojęcia, bo przecież fajnie jest poznawać nowe kosmetyki, tak samo jak uwielbiamy podróżować do kompletnie nieznanych nam miejsc.
     A teraz powiem Wam o (moim zdaniem) świetnym pomyśle. Ostatnio zastanawiając się nad prezentami dla bliskich na święta i nie tylko doszłam do wniosku, że wykupienie pakietu czy pojedynczego pudełka, będzie świetne. Albo panowie, jeśli to czytacie i chcecie, aby Wasza kobieta co miesiąc czuła się wyjątkowo i kobieco, zakupcie jej subskrypcję i co miesiąc dostanie wymarzone pudełko pełne nowości.

Tutaj możecie zobaczyć wszelkie szczegóły i zamówić pudełko:
http://liferia.pl/

Buziaki,
Moskwa :*

2 komentarze:

  1. Miałam to pudełeczko i jestem zadowolona :)
    Mogłabyś kliknąć w linki w najnowszym poście ? Dzięki :*

    OdpowiedzUsuń
  2. cień jest prześliczny, też umieściłabym go na pierwszym miejscu

    OdpowiedzUsuń